piątek, 24 lutego 2017

Shorties- co się działo w grudniu- rzut okiem




Ostatnie podsumowanie z 2016 r. Grudzień. A tu już zbiera się materiał na styczeń i luty powolutku... Dla inspiracji i relaksu ;) Co zjeść, ugotować, gdzie się wybrać... Patrząc na zdjęcia można by mieć wrażenie, że tylko o jedzeniu będzie ;)

 Na zdjęciu przepiękna zima- bywały takie dni...


Kulinarnie- znów muffinki, to już chyba tradycja, młodzi je kochają, tym razem czekoladowe, na specjalne zamówienie. Poza tym klasyczne obiady domowe ;) I jedzenie na wynos (fajna knajpka blisko pracy- bezcenne). A także domowe naleśniki z różnymi dodatkami (dzieci nieustająco je wielbią, tylko zmieniają się dodatki).


Jedno wyjaśnienie: W tym podsumowaniu są dodane dwa filmiki, ale przyznaję, że to mój debiut, więc nie wiem jak będą "działać" ;)

Świątecznie testowaliśmy różne nowe desery wg. moje wypieki. Sprawdził się zarówno Tort Bounty jak i Pierniczkowe Tiramisu. Jak również dwa rodzaje pierniczków. Dobrze, że wszystkiego zrobiłam podwójne porcje ;) Dzieci mieszały, smarowały, ozdabiały i testowały. Czyli pełne zaangażowanie kulinarne. Oni to kochają!



Skoro koniec roku, to choinka. Nasza była od rano zebrano. Piękna, gęsta, przysadzista jodła dostarczona do domu :) Poza tym dla maluchów- renifer do konstrukcji własnej.


Prezenty. Przeróżne i wszystkich tu nie opiszę, ale z ciekawostek: dżemik z płatkami róż, nowa książka kucharska do kolekcji, ręcznie wykonana bombka, a także super-grube ciepłe skarpety domowe. Teraz zima nam niestraszna!


Nie mieliśmy wiele czasu na wyjścia i wyjazdy, ale zaliczyliśmy nowe "Gwiezdne wojny".


Potem niektórzy z nas buszowali po sklepach (na zdjęciu pierwszy manekin z Satine o normalnej, niewychudzonej sylwetce), albo oddawali się rozrywkom zimowym typu herbatka z soczkiem albo kawka z dobrą książką. Inni remontowali terenówkę i szykowali się na wyprawę z drivenfar ... Znacie ich? Jeśli nie, to koniecznie rzućcie okiem :) Chłopaki z pasją!


Na Sylwestra też udało nam się zorganizować miły wypad do Term Warmińskich. Samo miejsce przyjemne, baseny świetne, design spójny - wszystko " a la sosna" ;) Nie dość tego, że zebraliśmy się miłą, zaprzyjaźnioną grupą, to jeszcze... spotkaliśmy znajomych ! Zaiste świat jest malutki.


Same termy warte polecenia na wyjazd, chociaż, jak zawsze, kilka niedociągnięć się znajdzie. Jeden Pan (!) do obsługi całego obiektu 1 stycznia po południu, dalekie odległości do pokonania na trasie pokój-restauracja-termy, dość przeciętny widok przez okno (a są warunki by poszaleć z architekturą terenu), zimno w pokoju zabaw dla dzieci, mało potraw dla niemięsojadów... A na ostatnim zdjęciu naturalne zapięcie walizki wykonane przez mojego zabiegowca ;)


Zakupy ekologiczne (makaron w Miki!), ziołowe herbatki o zabawnych nazwach jak np. "Globus", czy "Motylem byłem". Monster The doctor- napój energetyczny dedykowany służbie zdrowia (może ma służyć dyżurnym ;-) ?) Renifer Zrób-to-sam od rano zebrano. Miseczka z Westwing- moja nowa strona do zakupów bez wychodzenia z domu ;) To jadowicie zielone, to puree z groszku wg.Nigelli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz